Uwaga szybki test. Bez zastanawiania się odpowiedz:
-Z czym kojarzy Ci się poród?……………….I jaka jest Twoja odpowiedź? Ja wiem, pomyślałaś ból, strach i wszystkie inne emocje związane z tą ciemną strefą.
Boimy się porodu. To naturalne. Zawsze boimy się czegoś czego nie znamy, nie wiemy co nas czeka. Co dopiero poród, w którym chodzi o życie, zdrowie.
Ale dlaczego tak jest, że ten strach jest na pierwszym miejscu? Czemu nie pomyślałaś od razu o szczęściu, o krzyczącym dziecku, o radości?
Co? Uprzejme koleżanki nagadały koloryzując jak to strasznie, jak traumatycznie? Filmik w internecie też nie zachęcał? Mama nastraszyła?
Mama rodziła w innych czasach, kiedy nie można było ręką, nogą ruszyć. Lewatywę wpychano czy chciałaś czy, o znieczuleniu nikt wtedy nie słyszał. Całe szczęście wszystko się zmieniło.
A koleżaneczki? A były przygotowane do porodu? A do szkoły rodzenia chodziły albo chociaż poczytały jakąś literaturę, czy dr google im wszystko powiedział? A współpracowały z położną, czy z góry założyły, że z łóżka nie wstaną bo będzie boleć, że pod prysznic nie pójdą bo to bez sensu, że na piłce nie poskaczą bo nie czas na gimnastykę?
Poród zaczyna się od głowy. Wiem, że się boicie. Każdy się boi. Ja tez się bałam -ja położna. Widziałam nie raz jak pacjentka nie przygotowana, spanikowana szalała przy porodzie. Przy każdym skurczu zamiast oddychać napinała się co powodowało większy ból. W czasie przerw zamiast odpocząć, wyciszyć się obdzwaniała wszystkich naokoło. I tak parenaście godzin. Skurcz-krzyk-telefon. No i płacz. I te wszystkie wyzwiska: „ty draniu co ty mi zrobiłeś”, ” Zróbcie coś w końcu”, „wyjmijcie to ze mnie” itp. itd. i dużo więcej. I szłam wtedy do koleżanek położnych z przerażeniem pytając czy to tak naprawdę boli? Wiedziałam, że łatwo nie jest -ale aż tak? A za chwilę przychodziła kolejna pacjentka, skurcz przeoddychała, przerwę wykorzystała na odpoczynek, pochodziła, pokręciła bioderkami-urodziła.
No kurczę, ze skrajności w skrajność. Gdzie jest haczyk. A no właśnie w głowie.
Założyłam sobie za cel, że wchodzę, rodzę i wychodzę. I co? Poród w trzy godziny. Każdy skurcz nie był dla mnie kolejną nieprzyjemnością ale jednym mniej do finału, każda sekunda odpoczynku była dla mnie relaksem. Nie traciłam czasu na telefony, na dyskutowanie. Liczyłam się wtedy tylko ja i moje dziecko. Nie słuchałam co działo się na sali obok. I tak, dużo zawdzięczam położnej przyjmującej na świat moje dziecko. Dała mi poczucie spokoju i bezpieczeństwa. To bardzo dużo. Powiesz -no bo to Twoja koleżanka. Ja pewnie trafię na wredną babę, która pokłóciła się właśnie z mężem. Jak tak założysz to tak na pewno będzie. Tak samo jak wmówisz sobie, że nie dasz rady- to nie dasz rady. Dlatego, że przez całą akcję nie będziesz myślała jak sobie poradzić z bólem, co zrobić żeby poszło szybciej tylko będziesz leżeć i płakać o ja biedna.
Nie o to w tym chodzi. Nawet znieczulenie nie powoduje, że nic nie czujesz. Ono jest tylko na chwilę.
A może cięcie cesarskie. No jasne. Makijaż nie spłynie, ja sobie leżę, oni pracują. Dziecko przywiozą jak się wyśpię. No to powodzenia. Fakt poród przez cesarkę nie boli. Ale boli po. Zanim wstaniesz, zanim się wyprostujesz, zanim zrobisz pierwszy krok, połkniesz tonę leków, które za dużego efektu nie dadzą.
To nie jest wyjście. Nie tędy droga.
Bałam się rodzić dołem. To naturalne u każdej przyszłej mamy i naturalne jest to że obawy rosną wraz z rosnącym brzuchem. Im bliżej tym gorzej. Ale jaką mam teraz z siebie satysfakcję, że dałam radę, że się nie poddałam, że przezwyciężyłam chwile zwątpienia.
I Tobie też się to uda-ale musisz w to uwierzyć. Musisz kierować się tylko taką myślą. Nagroda jaką dostaniesz jest bezcenna. Z chwilą przytulenia dziecka zapominasz o wszystkim. Żaden ból nie ma wtedy znaczenia. Dla takiej chwili warto.
Tak więc powtórzmy test.
-Z czym kojarzy Ci się poród?………….
7 comments
Magda
9 października, 2015 at 1:17 am
Ja po 2 porodzie to bardziej boję się dentysty 😀 Przed pierwszym porodem było na równo: tak samo bałam się dentysty jak i porodu. Teraz wolę rodzić po raz kolejny niż odwiedzić dentystę…
Kinga
9 października, 2015 at 10:45 am
Bardzo dziękuję za ten post 🙂 obecnie 37 tc i do tej pory nie myślałam o porodzie i tak naprawdę się go nie bałam. Dopiero teraz jak zaczęłam myśleć to pojawił się strach i faktycznie na początku czytania postu pomyślałam ból ale na końcu pierwszym skojarzeniem było już szczęście. Mam nadzieje że tak będę to potem wspominać. Dziękuję 🙂
Ania
12 października, 2015 at 8:39 am
Kinga! szczęście, szczęście i jeszcze raz szczęście.
Czekamy na relację
Karolina
22 listopada, 2015 at 7:59 am
Nie podoba mi sie Pani, jako poloznej, podejscie do CC. Nie kazda cesarka jest na zyczenie, nie zawsze chodzi o niesplynacy mkijaz, czasem chodzi o dobro dziecka i nie ma wyboru. A CC to tez porod i tez boli tyle ze pozniej i nie ma co porownywac kiedy boli bardziej… porod to porod…
Ania
23 listopada, 2015 at 4:06 pm
Nigdy nie twierdziłam, że cc nie jest porodem. I oczywiście, że są sytuacje, że to jedyna droga ukończenia porodu ze względu na dobro dziecka czy matki.
Ania
23 listopada, 2015 at 4:08 pm
I również napisałam, że boli po to co zaznaczyła Pani. A rzecz rozchodzi się o cięcie cesarskie na życzenie, a nie ze wskazań medycznych. O tym nie dyskutuje
Bernadetta
15 marca, 2018 at 8:36 pm
Ja przed porodem wcale sie nie balam bo myslalam „przeciez bede pod opieka, jakos to bedzie,kazda kobieta daje rade to i ja dam”, jestem osobą bardzo cierpliwa i przez te 14h nie krzyczalam, nie plakalam, sluchalam polecen, mimo to skonczylo sie cc, a dojscie do siebie później bylo bardzo bardzo ciezkie.. dopiero w domu byly lzy, zalamanie, bezsilnosc,mimo pomocy meza i mamy. dlatego przed nastepnym porodem na pewno będę przerazona..