21 wiek. Ludzie dzisiaj mają dużą wiedzę, jeszcze większą świadomość. Technika, postęp medycyny i innych dziedzin wydaje się pędzić szybciej niż prędkość światła. Ale w tym wszystkim gubimy instynkt, a mimo tego co powszechnie wiemy i tak robimy po swojemu- niekoniecznie prawidłowemu.
Ogólnopolskie badanie za 2016 rok przeprowadzony przez fundację Nutricia pt:„Kompleksowa ocena sposobu żywienia
dzieci w wieku od 5. do 36. miesiąca życia” przyprawia mnie o płacz i zgrzytanie zębów.
Banalny przykład (zresztą wszystkie podane przeze mnie przykłady są banalne).
Karmienie piersią– nawet ten nowo narodzony noworodek wie, że WHO zaleca tą przygodę minimum 6 miesięcy. Wiecie ile kobiet się tego trzyma? 6%- SZEŚĆ PROCENT- ZE STU!. Nie, nie zgubiłam nigdzie zera.
Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że ja chciałam ale nie miałam pokarmu, że nie mogłam. Chociaż osobiście uważam, że poza skrajnym sytuacjami jak się chce to wszystko można. Ale chcieć to trzeba na 100%. 99 % to jeszcze za mało.
No ale dobra, nie karmisz naturalnie, podajesz mieszankę. W końcu dziecko nie może być głodne. Czy pierś czy mieszanka, mają swój czas kiedy powinny być wyłącznym pożywieniem malucha.
A co robi 61% polskich mam?- Rozszerza dzieciom dietę za szybko. Jaki jest w tym cel? Czy parówka trzy miesięcznemu dziecku (o ile się wcześniej nią nie udusi) w czymś pomoże? Czy parówka kiedykolwiek w czym pomoże?
To co, że na słoiczkach jest napisane od 4 miesiąca. To tylko luka w prawie, która po zmianie przepisów nie nakazuje zmienić cyferki na słoiczku. Czy aż 2/3 rodziców tego nie wie?
Czy wie, a nie stosuje?
A na cholerę 30% rodziców dosala posiłki dzieciom przed ukończeniem 1 roku życia? Macie nerki w jakimś sejfie, które w razie czego można przeszczepić jak przestaną pracować?
Po pierwszym roku jest jeszcze gorzej- sól na talerzu to codzienność 83% dzieci. Jak doliczymy do tego 75% pociech, które spożywają za dużo cukru a przy tym aż 88%, które jedzą za mało warzyw to już wiem skąd te kolejki do specjalistów. Nie zainwestujesz w kucharza- wybulisz na lekarza.
A co mamo powiesz na witaminę D?
Tydzień po porodzie jeszcze podasz, no może miesiąc. A potem? Potem aż 75% dzieci ma ich niedobór. I to ty mamo jesteś za to odpowiedzialna. A witamina D to nie jakaś tam moda, tylko budulec wszystkich organów wewnętrznych. Za dużo czasu na podanie kapsułki? Coś mi się wydaje, że w kolejkach do doktorów stracisz go więcej.
I dlaczego muszę się tak denerwować? Kiedy w końcu zobaczę raport gdy procenty będą na korzyść postępowania rodziców a nie będą powodowały, że większość będę chciała udusić. Tyle jest czasu w ciąży na przygotowanie się do macierzyństwa. To nie tylko czas czytania o porodzie. Poród to przy tym wszystkim pikuś i trwa ,,chwilę”. Rozwój i kształtowanie się zdrowia naszego dziecka jest znacznie dłuższy i ma fundamentalne znaczenie dla całego życia.
Zobacz mamo co robisz źle. Może naprawdę nieświadomie. Może przymykasz oko, że ,, oj tam nic mu nie będzie”. Będzie- niestety- wszystko kiedyś wyjdzie. Nie życzę Ci, żebyś wtedy miała poczucie, że to przez Ciebie.