Proszę czekać, ładuję...

 

WszystkieCięcie cesarskie oczami pacjentki vs. oczami położnej - Położna Mamą

5 stycznia, 2018by Ania6

Jako położna byłam przy cięciach cesarskich nie raz. Czasami na szybko, czasami zaplanowane. Wszystko jednak odbywało się podobnie. Położyć pacjentkę na stół, posłuchać tętna płodu, poczekać aż lekarze wydobędą dziecko, zaszyją, odebrać położnicę. Jednak zupełnie inaczej na to spojrzałam, gdy sama jako pacjentka weszłam na salę operacyjną.
Znałam tę salę, jak własną kieszeń. Pracuję w tym szpitalu 9 lat, niemal codziennie mijam drzwi z napisem blok operacyjny. Tym razem wydawało mi się, że jestem tu pierwszy raz. Zimno, kolory typowo szpitalne, rodem z filmów z PRLu, kojarzące się raczej z kostnicą niż miejscem, gdzie za chwilę ma dokonać się cud. Znam cały personel, ale nagle ludzi robi się tyle, że mam wrażenie, że wszystkich widzę po raz pierwszy. Ktoś każe mi coś podpisać, ktoś mówi, że mam się położyć, ktoś inny jeszcze kładzie na mnie jałowe serwety i w tym samym czasie czuję ból wkłuwanego wenflonu.
cięcie cesarskie
Najgorzej jest po podaniu znieczulenia. Wiesz, że nie masz odwrotu i w  100%  jesteś zależna od innych. Teraz zaczynam rozumieć, że luźno rzucane słowa do pacjentki:,, spokojnie, zaraz będzie po wszystkim” są tak bardzo istotne i potrzebne. Gdyby nie one, powtarzane przez anestezjologa, pielęgniarkę anestezjologiczną, położników i zespół noworodkowy chyba umarłabym tam ze strachu. Czułam jak leci mi ciśnienie i odlatuję. Ledwo przytomna, słyszę gdzieś za mgłą: Ania, zaraz będzie po wszystkim, spokojnie jesteś bezpieczna. Tych słów trzymam się jak koła ratunkowego.
cięcie cesarskie
I jest! Jest pierwszy synek, po minucie drugi! Patrzę jak zespół noworodkowy bada moje największe skarby. Patrzę na minę pediatrów, żeby odgadnąć czy na pewno wszystko ok, czy jednak coś ich niepokoi. Stojąc z boku jako położna, oczywiście cieszę się na krzyk nowo narodzonego dziecka, ale najbardziej czekam na wagę i miarę, żeby uzupełnić rubryki w papierach. Teraz ilość gram nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.
cięcie cesarskie
Cięcie zakończone. Łóżko podstawione, teraz trzeba mnie przenieść. Znowu jestem zależna od innych. Nienawidzę tego uczucia. Z drugiej strony, przecież ja jako personel codziennie przenoszę pacjentki z łóżka operacyjnego na to normalne i naturalnym jest, że po znieczuleniu kobieta nie jest w stanie się ruszyć. Dlaczego więc, mając tą świadomość koniecznie chcę pomóc w przenoszeniu mnie?
Jestem w końcu na sali pooperacyjnej. Podłączona pod kardiomonitor badający tętno, ciśnienie i saturację. Standardowe dwie godziny po operacji. Nie tym razem. Pomimo, że na nic nie choruję, nie mam żadnych obciążeń, wpatruję się w parametry jak opętana. Gdy coś się rozłączy i zawyje alarm prawie podskakuję. Gdy z tego samego powodu wyje alarm u mojej pacjentki, podchodzę, wyłączam i często szybko wracam do dalszych obowiązków. A przecież ona nie wie, czemu coś się włączyło, czy na pewno nic się nie dzieje. Muszę zwrócić na to uwagę, jak wrócę do pracy.
Zaczyna boleć. Nie chcę, żeby bolało. Nie jestem odporna. Szybko wołam kogoś, żeby dał mi leki przeciwbólowe. Mam świadomość, że morfinę wydaje lekarz i trochę to potrwa zanim przyjdzie. Jeśli jest przy porodzie, nie odejdzie od rodzącej żeby otworzyć sejf. Znając te realia sygnalizuję potrzebę leków zanim ból naprawdę się rozhula. Inna pacjentka o tym nie wie. Chce leku, gdy rana ciągnie konkretnie. Wcześniej wydaje jej się, że jeszcze wytrzyma, że da radę. W końcu ból się  nasila tak, że chce uśmierzenia. Ja- położna dzwonię po lekarza. Teraz nie może przyjść. Pacjentka cierpi. Dopomina się znowu. Znowu dzwonię, ale jeszcze doktor jest zajęty. Pacjentka płacze. W końcu dostaje leki, ale już nie tak łatwo zlikwidować ból od razu. Doświadczona takimi sytuacjami, na swoich dyżurach od razu proszę lekarza o leki, bo wiem, że prędzej czy później się przydadzą. Nie zawsze jednak to się udaje.
I samo wstawanie. Pacjentki zawsze patrzyły na mnie spod byka, jak po 8 godzinach kazałam im wstać z łóżka. Robiłyśmy to stopniowo, powoli, ale leżenia u mnie nie było. Czasami świeżo upieczona mama płakała, za wszelką cenę nie chciała się ruszyć tak szybko. Byłam nieugięta. Teraz ja jestem pacjentką i zbliża się pora, kiedy trzeba się spionizować. Miałam motywację, chciałam szybko iść do dzieci na oddział noworodkowy, tak więc na nogach byłam już po 6 godzinach. Wniosek: dalej będę naciskać na swoje pacjentki, żeby wstawały najszybciej jak to możliwe. Im dłużej leżysz tym gorzej. Nie rozumiałam też pacjentek co nie chciały się wyprostować. I dalej nie rozumiem. Nie jest to przyjemny masaż, ale wszystko jest do przejścia. Na drugi dzień biegałam szybciej niż przed ciążą i słyszałam tylko: ,,Ty naprawdę wczoraj miałaś cięcie?”
Jestem jedną osobą po dwóch stronach. Położną, która każdego dnia styka się z kilkoma operacjami cięcia cesarskiego i matką, dla której to jedno cięcie było wydarzeniem życia.
Ośmielę się więc zaapelować do położnych: Nasze słowa, złapanie za rękę, pogłaskanie po ramieniu naprawdę ma znaczenie. Wiem, że czasem zjada nas rutyna, brak czasu, ogrom papierów, ale to my jesteśmy tą osobą, która uczestniczy w najważniejszej chwili w życiu kobiety.
Ośmielę, się również zaapelować do przyszłych pacjentek: wiem, jak się boicie i ile macie obaw. Ale zaufajcie personelowi, każdy z nas jest człowiekiem i jak widać też przez to przechodził. Jesteśmy po to żeby Wam pomóc. Mam nadzieję, że takie właśnie wrażenie odniosłyście.


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.

Ania

6 komentarzy

  • Marzena

    5 stycznia, 2018 o 2:57 pm

    Taka Polozna to cud. Szkoda ze 2 lata temu nie trafiłam na taka Położna. A jestem z gdańska. 20 godzin porodu i zakończone cc. A położne tylko chodziły przez 8 godziny i pod kręcały oksytocyne i powtarzały ze chyba pani przesadza ze az tak nie moze boleć. Dodam ze syn mial 4200g. Teraz jestem w 33 tc i jade do Kościerzyny na cc.

    Odpowiedź

  • Agnieszka

    5 stycznia, 2018 o 10:06 pm

    Miałam nieplanowane cc i po przeczytaniu tego artykułu przeżyłam to na nowo. Rozumiem ,że czasami gubi Was rutyna ale dla mnie najważniejsze były właśnie te słowa otuchy oraz informacja co się dzieję , co będę czuła i co ze mną robią. Trafiłam na profesjonalny zespół w szpitalu w Starogardzie Gd. nie mam na co narzekać. Było to 5 lat temu więc czas znowu u Was zawitać 🙂

    Odpowiedź

    • Ania

      5 stycznia, 2018 o 10:19 pm

      Może ktoś z tego szpitala to czyta

      Odpowiedź

  • Karola

    1 maja, 2018 o 7:57 pm

    Moje cc odbyło się w Kwidzyńskim szpitalu. Pierwsze było niezaplanowane i w znieczuleniu ogólnym. Drugie już zaplanowane… choć maluszek postanowił wyjść na świat dzień wcześniej. Strach przed cc olbrzymi wręcz nie do opanowania. Naszczescie trafiłam na świetną panią na sali operacyjnej, która przytulia mnie podczas wkuwania igły przy znieczuleniu i podczas całej operacji spokojnym głosem mówiła co się dzieje. Bardzo tego potrzebowałam! Dziękuje jej z całego serca. To tak jakby mama trzymała cię za rękę!

    Odpowiedź

  • Paulina

    4 czerwca, 2018 o 9:44 pm

    Rodzę w październiku – planuję na Klinicznej w Gda… miło jest widzieć, że położna to też człowiek… niestety większość historii porodowych skutecznie zniechęca nie tylko do lekarzy, ale też położnych… Powodzenia i mam nadzieję, że jest więcej takich osob z powołania w zawodzie jak Pani 🙂

    Odpowiedź

    • Ania

      11 czerwca, 2018 o 9:43 am

      Pani Paulino! Dziękuję i trzymam kciuki!

      Odpowiedź

Dodaj odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Blog Połoznamama.pl

To miejsce dla wszystkich rodziców, tych obecnych jak i przyszłych. Znajdziesz tu informację dotyczące zarówno samej ciąży, jak i porodu oraz macierzyństwa. Można powiedzieć, że to blog parentigowy, ale ponieważ poruszam wiele tematów tabu więc nie do końca taki zwykły blog parentigowy 😉

Szkoła rodzenia Połóżna z Mamą

To moja stacjonarna szkoła rodzenia znajdująca się w Kwidzynie. Od jakiegoś czasu jestem również położną środowiskową więc jeśli jesteś z Kwidzyna lub okolic koniecznie zajrzyj do zakładki Szkoła Rodzenia.

Facebook

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.