-Daj spokój kochana, umordujesz siebie, dziecko-szkoda zachodu
-Ale ja chcę
-Ale na siłę? Nie warto!
-Warto-trzask.
Nie chciałam słyszeć tej rozmowy. Nie chciałam być jej świadkiem. Ale lekarz miał opóźnienie. Chciałam wierzyć, że jest inaczej, że opowieści o położnych środowiskowych prowadzących bezpłatne szkoły rodzenia i „porady” laktacyjne, dla których liczy się tylko pesel do wpisania w deklaracji wyboru, są przerysowanymi opowieściami pretensjonalnych pacjentek. Nie dochodziły do mnie opowiadania, że jedyną pomocą w problemach z karmieniem piersią, była rekomendacja producentów mleka modyfikowanego. Na edukacji przedporodowej samozwańcza specjalistka daje lalkę i każe przystawiać do cycka(pierś jest słowem za trudnym), pamiętając o zachowaniu zasady brzuch do brzucha. I już. I tyle. Co chcecie więcej wiedzieć. Przystawiasz i karmisz. Dłużej jedzie się na takie prelekcje, niż na nich siedzi.
A może nie ma sensu zagłębiać się w temat bo faktycznie jest to proste, naturalne. I przychodzi moment pierwszego przystawienia. Pomaga położna z sali porodowej. Trochę boli ale chyba tak ma być. Wychodzimy po trzech dniach do domu. Piersi wciąż bolą. Wieczorami mały trochę się denerwuje. Może brzuszek. Nie pomaga teściowa, która tylko na chwilę wpadła z odwiedzinami. Od chwilowych trzech godzin wisi nade mną przekonując- Przecież on się nie będzie najadał. Takie małe piersi-ile mleka tam możesz mieć. Nie martw się ja też swoich chłopaków nie karmiłam piersią. Bardziej smakowała im butelka…A poza tym nie miałam pokarmu. –Ciekawe dlaczego-myślę. Widzisz płacze bo głodny. Denerwuję się. Mąż chce pomóc. Chce zabrać już matkę.
W końcu wychodzi. Ale pojawiają się wątpliwości u męża. -Może damy tylko teraz mieszankę a za godzinę znowu nakarmisz piersią- zagaduje nieśmiało. Nie- tylko nie ty. Tylko ty nie zaczynaj wątpić. On nie jest głodny. Jego po prostu boli brzuszek. Zaraz przejdzie.
Zasypia. Może zadzwonię jutro do poradni laktacyjnej upewnić się, że wszystko robię dobrze. Szukam. Pierwsza strona, druga strona, nie ma. Fakt to nie Warszawa, ale żeby nie było nikogo kto udziela porad, wsparcia? Ale zaraz. Na zajęciach w szkole rodzenia Pani mówiła, że po porodzie są patronaże dla mamy z dzieckiem. Mam numer.
-Halo, czy mogłaby Pani przyjść, pomóc, sprawdzić.
-A w tym tygodniu nie mam czasu… a może koleżanka…a nie ona wyjechała do Grecji. A co się stało? Co z karmieniem problemy? Pani da mieszankę a jak podjadę w przyszłym tygodniu to zobaczymy co da się zrobić.
Zostałam sama, płaczę. Bo chcę karmić piersią. Nie mam do kogo zadzwonić. Moje koleżanki w kwestii karmienia dzieci wiedzą tylko jak wymieszać proszek z wodą. Nie poddam się, poczytam, powalczę.
Po trzech miesiącach już nie płaczę. Popłakuję od czasu do czasu. Teściowa przestała komentować mój wybór. Spogląda tylko nieufnie, czasami rzucając do mojego synka słodkie „ty chuderlaczku”. Koleżanki też spoglądają… No co ty jeszcze karmisz? Kiedy się z nami napijesz? W kawiarni też spoglądają. Młode kelnerki nie wiedzą czy zwrócić uwagę, żeby przejść gdzieś indziej jak dziecko głodne.
Ale to nic. Na teściową jest sposób, z kelnerkami też można sobie poradzić. Tylko te położne w przychodni. Moje koleżanki po fachu. Moje dużo starsze koleżanki po fachu. Ja powinnam się od nich uczyć zawodu, z ich doświadczenia czerpać. A jest mi wstyd. Po prostu wstyd.
Takich opowieści jak te nie jest mało.
Wtedy w przychodni podeszłam do tej kobiety i powiedziałam, że jestem położną. Odwróciła się jak usłyszała jaki zawód wykonuję. Poczekaj. Chcę Ci pomóc ,dopiero przeprowadziłam się do tego miasta, nie wiedziałam, że ten fach nie cieszy się tu popularnością. Ale nie dziwię się. Zrezygnowałam z kontroli u lekarza. Poszłam z tą mamą. Wizyta u niej zajęła mi pół godziny. Okazało się, że dziecko za płytko chwyta brodawkę. Przystawiłyśmy trzy razy i po problemie. Pół godziny…Tylko tyle, żeby pomóc. Tylko tyle, żeby uspokoić młodą dziewczynę. Tylko tyle by dziecko mogło czerpać to, co stworzone zostało dla niego.
Dalej Płaczę. Ale tym razem ze szczęścia. Gdy patrzysz mi prosto w oczy swoimi oczkami pełnymi ufności, poczucia bezpieczeństwa, miłości i beztroski to wiem, że warto było walczyć. Warto było znosić uwagi i spojrzenia. Twój wzrok przy mojej piersi jest spełnieniem mojego macierzyństwa.
6 comments
chcesztowiedziec.blogspot.com
21 maja, 2015 at 7:56 pm
Bardzo dobry artykuł. Potrzeba nam ludzi, którzy propagują karmienie piersią!
Ania
22 maja, 2015 at 6:32 pm
Przede wszystkim brakuje ludzi ktorzy by fachowo pomogli. Dzieki!
Asia
17 czerwca, 2015 at 8:53 pm
Jakbym czytała o sobie i problemach z początkowym karmieniem. W Kwidzynie średnio z pomocą laktacyjną 🙁
Ania
18 czerwca, 2015 at 12:25 pm
Dlatego Asiu chciałabym to zmienić
Oliwia
29 września, 2015 at 11:28 am
Ja tez dziekuje za Kwidzyn! Ja z synkiem radzimy sobie juz od roku ale dziękuję ze inne mamy będą miały ten komfort ze ktoś JEST 😉
P.S. ja id mojej mamy usłyszałam: „musisz kupić jakieś mleko bo jak Ci sie w nocy pokarm skończy to będziecie po aptekach jeździć”, dobrze ze w trakcie ciąży zglebilam swoją wiedze 😉
Ania
29 września, 2015 at 2:43 pm
Dziękuje bardzo za miłe słowa. Mam nadzieję, że przydam się Kwidzyńskim mamom i wspólnie w tym mieście wypromujemy modę na karmienie piersią.