Fajnie jest być dzieckiem. Zwłaszcza 1 czerwca. Faktem jednak jest, że ilość prezentów jest nie wprost proporcjonalna do wieku. Im masz mniej lat tym więcej niespodzianek Cię czeka. Z każdy rokiem hojność maleje, a w dorosłym życiu kończy się na czekoladce albo rodzicielskim buziaku. No cóż, taka kolej rzecz. A może nie o kolej tu chodzi. A może z każdym rokiem budżet uszczupla się tak, że po parunastu latach wychowania stać nas tylko na słodkości?
Biznes dziecięcy ma się dobrze i niczym nie jest zagrożony. Zwykła zabaweczka 50 zł. Starcza dziecku na jakiś tydzień. Wyjściowa sukieneczka – za mniej niż 60 zł nie masz co wychodzić z domu. Wystarcza no może na miesiąc. Body, pajacyki, śpiochy – po 20 zł każde. Dziennie idzie tego z trzy sztuki zwłaszcza w pierwszych dniach i zwłaszcza jak maluch uczy się jeść. Wyrasta z nich po tygodniu. Buciki -stówka nie nasza. Ile w nich dziecko pochodzi? Za krótko. A wejdź z pociechą do supermarketu na zakupy. O ile dział z zabawkami ominiesz sprytnie o tyle przy kasie musisz już trochę postać. A tam…lizaczki, batoniki, gumy, cukiereczki. Wszystko co się błyszczy, wszystko co pod rękę. Nudzące się oczekiwaniem dziecko zaczyna wymyślać. A kupisz mi tooo, a kupisz mi tooo… I zaczyna się jazda. Nie kochanie już dostałaś ciasteczko….ale ja chce…. aaaaaaaaaa… I babcie z tyłu: co za matka skąpa, co za dziecko rozwydrzone….
A wszystkie festyny dla dzieci? Dmuchany zamek -5 minut 10zł, zamek z kulkami 5 minut -10 zł, trampolina 5 minut- 10 zł. I tu 5 minut tu 10 minut -łączny czas godzina, łączna kwota – nie chcę nawet liczyć. Ale jak byś za mało wydała to spokojnie obok znajdzie się stoisko z popcornem, z wiatraczkami, z balonikami, z chińskimi świecącymi włoskami, rogami, okularami i co tylko sobie chcesz. Cena wysoka, wytrzymałość chwilowa. Ale co dziecku nie kupisz?
A jak maluch ubrudzi się watą cukrową to zaraz wycieramy chusteczkami nawilżanymi -oczywiście z promocji -dwie dychy nie twoje. Pielucha do zmiany? Spokojnie udało się kupić pampersa po 50 groszy za sztukę. Sztuk 150…Warto szybko nauczyć korzystać z nocnika.
A kremik na pupkę, a kremik na słońce, a kremik po kąpieli…Promocjo przybywaj!
I o ile ciuszki uda nam się skombinować od koleżanek, które wcześniej zostały mamami (Asia! Dzięki za te kartony ubranek!!!) o tyle kosmetyki, artykuły higieniczne są nieodnawialnym źródłem wydatków. Na balonikach też w sumie można zaoszczędzić. Nie wychodząc z dzieckiem z domu…
Spokojnie wydasz te pieniądze za parę lat na psychologów bo przez odcinanie się od wyjść u malca zdiagnozują nieprzystosowanie społeczne, fobie przed ludźmi i parę jednostek chorobowych jeszcze. Wizyta do tanich pewnie nie należy, a na jednej się nie skończy. Tu zaoszczędzisz a tam stracisz.
Wniosek? Decydując się na dziecko zatroszcz się o swoją zdolność kredytową. Albo bogatych dziadków…
A naszym maluchom życzę dużo zdrowia, uśmiechu i radości z każdej chwili w życiu. Rośnijcie zdrowe nasze skarby, pamiętajcie o swoich ukochanych rodzicach a jak zaczniecie pracować to pożyczcie nam stówkę
p.s. O wydatkach na wyprawkę pisałam tutaj https://poloznamama.pl/ile-kosztuje-dziecko/… Lepiej nie jest