Wyobrażasz sobie ten dzień, jak to wszystko się zacznie, jak dasz radę, jak zareagujesz jak Ci tą maleńką istotkę położą na klatce piersiowej. Wizualizujesz, planujesz, marzysz, a potem i tak d… blada- wszystko szlag trafił. Kto zawinił? Zła położna, chamski lekarz. A może Ty i tylko ty sama?
Lubię pracować na porodówce. Choć praca ciężka, odpowiedzialna i mocno stresująca to jednak moment, w którym maluch się rodzi po tylu godzinach walki, i gdzie ja w tej walce rodzącej ze swoimi słabościami mogłam pomóc i być częścią tej szczęśliwej chwili wszystko wynagradza. Ale to nie jest tak jak w serialach. Pojawia się pierwszy skurcz i zaraz słyszysz przyyyyjjjj. Czasami zastanawiam się, czy dana kobieta cokolwiek o porodzie wie. Nie wymagam żeby znała kolejność rotacji główki w kanale rodnym czy prawidłowe wymiary miednicy, ale podstaw o których mówi się w szkole rodzenia. Podstaw, których często uczestnicy nie traktują poważnie, albo nie zdają sobie sprawy jak bardzo pomagają one w przebyciu porodu.
Nie dowiaduj się jak wygląda poród
Część nie ma pojęcia przy jakim rozwarciu się rodzi. Że całkowite jest przy 10 cm, ale nie przy 10 palcach. Przy odpłynięciu płynu owodniowego rodząca siedzi na toalecie i czeka, aż wszystkie wody wypłyną. No naprawdę szkoły rodzenia o tym mówią, nawet te beznadziejne szkoły rodzenia. Jeśli wiesz jak wygląda poród, czego po kolei można się spodziewać, to nie jesteś tak bardzo zaskoczona a co za tym idzie przestraszona. Tak, każdy poród wygląda inaczej, ale każdy ma jakiś wspólny mianownik. Poczytaj o nim.
Nastaw się na coś
Najgorsze jak przychodzi pacjentka i od drzwi krzyczy : Ja chcę tylko rodzić naturalnie, ja nie chcę nacięcia krocza, ja chcę znieczulenie, ja muszę urodzić w wannie….itp, itd.
No dobrze, że wiesz czego chcesz tzn. że przygotowałaś się do tego dnia. Brawo! Szkoda tylko, że nie wzięłaś pod uwagę, że scenariusz jaki sobie napisałaś może się zmienić. Najgorzej to nastawić się na coś i kurczowo się tego trzymać. Koniecznie chcesz urodzić w wodzie, ale zapis tętna płodu na to nie pozwala. I co? I pierwsza rzecz nie pomyśli, która rozwala cały dalszy plan. Koniecznie chcesz znieczulenie, a tu nie ma anestezjologa. I co? O piłce do skakania nie chcesz słyszeć i tak leżysz na łóżku czekając na lekarza, męcząc się trzy razy bardziej. Koniecznie chcesz rodzić naturalnie a tu trzeba wykonać cięcie cesarskie i to szybko. I co? Masz wyrzuty, że nie dałaś rady, że co z ciebie za matka.
Połóż się i leż
W każdym porodzie przychodzi taki etap, że rodząca mówi: NIE DAM RADY. Jako położna doskonale o tym wiem i wręcz uprzedzam pacjentkę, że na pewno te słowa z jej ust padną. Uspokajam też, że to normalne, ale uprzedzam że nie można takiemu myśleniu się poddać. Najgorzej to położyć się i leżeć. Skurcze stają się mniej efektywne- co nie oznacza że słabsze, poród się spowalnia, jesteś bardziej zmęczona i maluch też. Wstań! Podnieś się! Idź pod prysznic, poskacz na piłce, poruszaj bioderkami.
Jeszcze w domu napisz skargę na personel
Jest duża część pacjentek, której od wejścia wszystko im się nie podoba. Ta głupia położna nie chce odłączyć zapisu ktg, albo na siłę wysyła pod prysznic, Lekarz świnia- po złości nie chce dać znieczulenia. Każdy jest zły i niedobry. Faktycznie, po to przychodzę do pracy, żeby rodzącej zrobić na złość i popsuć poród. Nie wiem ile bym się nie starała- jeśli ty przyjdziesz uprzedzona, szukająca we wszystkim spisku to nie wyjdzie to na dobre nikomu. Jeśli personel mówi, że nie może odłączyć ktg, to nie żebyś przeleżała poród w łóżku tylko, naprawdę zauważa jakieś nieprawidłowości. Współpracuj zatem z położną prowadzącą poród. Oczywiście pytaj ją o wszystko, ale nie oczekuj od razu negatywnej odpowiedzi.
Bądź z całą rodziną w kontakcie
Uwielbiam to: rodząca rozmawia przez telefon i nagle mówi: ,,ciociu poczekaj bo mam skurcz”. Tak, tak telefon cały czas pod ładowarką bo co przerwa w skurczach to przyszła mama wisi na słuchawce każdego zapewniając, że jest ok, każdemu się żaląc, że nie da rady, każdemu opowiadając co wybadała położna. Przerwa między skurczami, kochane rodzące, jest dla Was. To czas żebyście odpoczęły po skurczu i nabrały siły przed następnym. Wykorzystajcie ja na to, zamknijcie oczy, pooddychajcie. No chyba, że chcecie się wykończyć to dzwońcie, dzwońcie.
No i muszę powiedzieć Ci jeszcze o jednej tajemnej rzeczy związanej z porodem:
Poród boli
Nie wiem, jakby Cię mama, babcia, teściowa zapewniały, że to nic nie boli- nie wierz im. Chwilami nie wiesz, czego się złapać- bo masz wrażenie, że rozrywa Cię od środka. Nie mniej jednak jeśli przygotujesz się na skurcze, lepiej sobie z nimi poradzisz. Oddechem, czy odpowiednim ruchem biodrami albo pozycją można je fajnie przejść. Najgorzej jest gdy słyszę: o nieeee, znowu skurcz, ja nie chcęęęę i co teraz??? ” I tak co skurcz, i tak przez parę godzin….
Mam więc dla Ciebie radę i prośbę od całego personelu położniczego- zapamiętaj powyższą listę i …nie stosuj jej. Niech dla Ciebie będzie to najpiękniejszy dzień w życiu, a dla mnie spokojny dyżur
4 comments
Malwina
19 grudnia, 2017 at 8:06 pm
Chodziłam na szkołę rodzenia w szpitalu w którym rodziłam i ani razu nie usłyszałam że jak zaczną odplywac wody to mam czekać na toalecie. Jak poinformowałam położna że popłynęły mi wody ( leżałam na patologii ciąży) to powiedziała że mam leżeć i czekać wtedy wody popłynęły mi jeszcze 2 razy. Za trzecim razem były już zielone. Lekarza nie bylo przy porodzie (pierwszy porod). Położna która odbierała mój poród byla jedyną życzliwą osobą.
Paulina
13 czerwca, 2018 at 12:31 pm
Brzmi trochę jakby tylko rodzące psuly porody, ja jechałam z pozytywnym nastawieniem, a zostałam potraktowana jak nasze matki 30 lat temu, najgorsze że dalej ufalam, że tak ma być, bo oni wiedzą lepiej, strasznie żałuję że nie znam personaliów osob ktore były niemiłe, chamskie – dokladnie takie ! – bo też z chęcią wysmarowalabym skargę. Porod to współpraca, a rodzące też mają rozum i swoje potrzeby.
Ania
13 czerwca, 2018 at 12:38 pm
Oczywiście. Przykro mi, że masz takie doświadczenia. Zachowanie o którym piszesz nie powinno mieć miejsca. Nigdy!
Anna
8 maja, 2024 at 1:42 am
Ja rodziłam we Wiedniu i byłam bardzo zadowolona (pierwszy poród). Tam porody odbierają położne, lekarza na oczy nie widzę do końca pobytu w szpitalu – chyba że ciąża jest zagrożona. Ja poszłam totalnie na żywioł. Co będzie to będzie, zaufam położonym. Ale też jestem typem osoby która nie lubi i nie potrafi planować. Na to wiele zalet, wg mnie więcej zalet niż wad bo bardzo szybko potrafię się dostosować do każdej sytuacji. Poród miałam książkowy, na szczęście, 7 godzin od pierwszych skurczy, lekko ponad pół godziny po partych urodziłam. Miałam też szczęście trafić na polską położną. Ale tak szczerze, wiecie co mnie najbardziej irytowało w całym porodzie? Gdy ciągle mi przypominano żebym oddychała głęboko. Ależ byłam rozjuszona! Do samego końca porodu byłam podłączona do brzucha jakims pasem od maszyny monitorującej serce dziecka i moje. Mocno to było do mnie przyczepione, przed bólami nie mogłam oddychać a co dopiero podczas parcia. Że dwa razy prosiłam żeby mi to zdjęli bo jak ja mam w tym głęboko odetchnąć jak brzuch mam ściśnięty jak orzeszek w dziadku do orzechów…. Powiedzieli że nie mogą mi tego zdjąć 😭 z tego powodu gdy położna mówiła mi żebym głęboko oddychała to mialam ochotę czymś w nią rzucić bo owszem chciałam głęboko oddychac, ale JAK???