Jak ciężko jest być matką i sprostać oczekiwaniom wszystkich naokoło, wie tylko matka. Nie karmisz dziecka piersią- jak to? Dziecko ma pół roku- jeszcze karmisz? Mija rok- jak długo jeszcze? Drugie urodziny na cycku? – bleee.
Nie wymyślam sobie tego typu problemów. To fragmenty maili od Was:
,, Ania, czy jest jakaś granica do kiedy karmić piersią? Nie wiem już jak przekonać najbliższych, że rok karmienia to nie jakieś zboczenie”
,, Ania, walczyłam o karmienie piersią jak lwica. Nie ukrywam, że bardzo dużo czerpałam z Twojego bloga, bo doświadczenie położnej, która w dodatku jest mamą są bardzo cenne. Każdy swój krok laktacyjny analizowałam, sprawdzałam, a teraz dziecko ma 7 miesięcy i słyszę co krok, że już chyba starczy. Nic nie daje mówienie o zaleceniach itp. Ograniczyłam spotkania ze znajomymi do minimum, ale chyba nie o to chodzi. „
Hmmm i co ja mam odpowiedzieć? Najchętniej bym krzyknęła do wszystkich komentujących: TO MOJA SPRAWA!
Pół roku to absolutne minimum- jeśli mówimy w kontekście długiego karmienia, bo wychodzę z założenia, że i trzy miesiące są dobre. Zawsze to 3 miesiące niż nic. Do tego półrocza jeszcze ,,mamy wymówkę”. Bo to zalecenia, bo eksperci, bo WHO…Potem argumentów trzeba szukać bardzo mocno. Widok dziecka, które zaczyna chodzić i pełźnie do piersi nie każdemu się podoba. Dlaczego? Bo źle wygląda, bo dziwnie, bo….
BZDURA!
Każdy chce mieć zdrowe dziecko czy wnuka, każdy też chce żeby zrobiło się to samo. Tak, tak znam te słowa: ja nie karmiłam i moje dziecko to okaz zdrowia. Ale karmienie nie daje gwarancji, że Ci się dziecko nie przeziębi czy nie dostanie gorączki. Ale to, że będzie miało większe szanse na uniknięcie otyłości czy cukrzycy już tak.
Zamiast matkom, które walczyły o każdą kroplę mleka, chcą i taki sposób karmienia wybrały dać wsparcie, społeczeństwo je zdeptuje. O ile miesięczne dziecko jeszcze pozwolą Ci nakarmić w restauracji o tyle z rocznym na pewno spotkasz się z jakimś komentarzem.
JAK DŁUGO KARMIĆ?
A ile chcesz? Miesiąc, rok, dwa? To tyle karm!
To jest decyzja Twoja i tylko Twoja. I czasami , jak nie zawsze, ciężko jest ją podjąć jeśli chodzi o zakończenie. Tak, tak znam to uczucie, kiedy jesteś już umordowana szóstym przebudzeniem się dziecka w nocy, po to żeby na chwilę złapać pierś i na nowo zasnąć. Ty już cała wybudzona obiecujesz sobie, że jutro koniec z karmieniem. Po czym wstajesz rano i miękniesz. Wiesz, że jak odstawisz to nigdy już do tego nie wrócisz. To nie jest jak schowanie zabawki na strych i ewentualnie wyciągnięcie jej jak za nią zatęsknisz.
Dlatego wiele mam przeciąga tą decyzję. Ja córki pierwszy raz nie karmiłam jak poszłam do pracy po urlopie macierzyńskim. Gdyby nie to, myślę, że karmiłabym jeszcze i jeszcze.
Zastanawiam się tylko, czy pierwszoklasista przy piersi mamy to potrzeba rodzicielki czy tego dziecka. Przyglądam się z zaciekawieniem takim przypadkom, ale nie oceniam i nie komentuję.
I o to też proszę innych. Nie pytaj mnie jak długo będę karmić bliźniaków.
Nie ma górnej granicy do kiedy karmić i chyba nigdy nie będzie. Jest za to próg wytrzymałości mamy na komentarze, uwagi i spojrzenia innych. A to najbliżsi powinni być wsparciem i murem obronnym, by malucha karmić jak najdłużej? Ile? No sama mi to powiedz