
Dzień matki minął, było miło ale się skończyło. Może i stracę parę wiernych czytelniczek, ale może coś przemówi im do rozumu. O co chodzi? Co mnie tak wzburza? A no słyszę w ostatnim czasie jak to sześcio, siedmio, ośmiomiesięczne dzieci jedzą wszystko. Słodkie bułeczki, kotleciki z patelni, kiełbaski, chlebki z szyneczką. Oczywiście nie mają jeszcze zazwyczaj zbyt dużo zębów, więc troskliwe mamy w najlepszej opcji rozgniatają ów drożdzówki widelcem albo mielą w swojej buzi i potem nasączone...