Jestem doradcą laktacyjnym. Certyfikowanym. Mam w obowiązku, a raczej w powołaniu promować karmienie piersią, zachęcać, pomagać. I z dumą patrzę na pacjentki, które mimo trudności, obolałych i krwawiących brodawek, próbują karmić dalej. Jak w bóstwo wpatrzone słuchają każdych wskazówek i rad oby tylko wyjść na prostą.
Co prawda dużo mam myśli, że jak przyjedzie doradca to długotrwały problem rozwiąże się w ciągu jego godzinnej wizyty. Sugerowanie, że po trzech dniach przydałaby się wizyta kontrolna, a być może i jeszcze jedna traktują jak wyciąganie pieniędzy.
Swoją drogą, żeby poradnictwo laktacyjne w wydawałoby się cywilizowanym kraju nie było refundowane to jakiś żart. W innych krajach nawet laktator można WYPOŻYCZYĆ w każdej aptece. A karmienie piersią to przecież czysta ekonomia dla państwa. Ile mniej trzeba wyłożyć pieniędzy na walkę z otyłością, cukrzycą i tysiącem innych chorób. Budżet zwykłego szaraka też lepiej funkcjonuje jak nie trzeba kupować co chwila drogich i droższych mieszanek oraz wszelkich akcesoriów z tym związanych.
Są trzy rodzaje pacjentek:
1) te co nie chcą w ogóle karmić piersią i mają odwagę się do tego przyznać
2) te co chcą karmić piersią
3) te co nie chcą w ogóle karmić piersią, ale nie mają odwagi się do tego przyznać.
I właśnie do punktu trzeciego chciałabym się odnieść w moich rozważaniach po tak rozbudowanym wstępie.
Już na oddziale położniczym jestem w stanie określić, która mama będzie karmić a która nie. Taka wróżka ze mnie? A może dobry obserwator.
Każda a przynajmniej 99% kobiet ma na początku trudności, wątpliwości, pytania. Decyzję o karmieniu podobno podejmuje się na etapie ciąży. Jednak założenia założeniami a życie życiem. Są mamy, które będą przychodzić, dopytywać, wisieć z dzieckiem na piersi. A są takie co od razu przychodzą po butelkę bo dziecko się nie najada.
-,,A dlaczego Pani tak uważa? Skąd taka myśl?”
-” Bo chce być cały czas przy piersi, jak go odkładam do łóżeczka to płacze”
-” To jest druga doba, dziecko ma prawo teraz domagać się piersi. To nie tylko potrzeba jedzenia, ale i ssania, poczucia bezpieczeństwa. To na tym etapie normalne”.
-,,To kiedy ja mam się wyspać?”
-,,…”
Czasami jest potrzeba stymulowania laktacji na zasadzie odciągania laktatorem. No fakt, trochę czasu trzeba na to poświęcić, ale można nadać tym wszystkim czynnościom ład i porządek. Nie wszystkim się po prostu chce siedzieć i odciągać, ewentualnie włączyć przycisk od laktatora elektrycznego.
Jeżeli ktoś od początku szuka wymówek, że się nie da, że to nie możliwe. Nie przyjmuje tłumaczenia, że pewne rzeczy tak na początku wyglądają. Widzi złośliwość w tym, że nie chcę dać butelki od razu, tylko staram się rozwiązać problem, skorygować to na co moje gadanie. Na co moje starania. Na co mój czas, skoro jak tylko kobieta pójdzie do domu i nie będzie musiała się nikomu tłumaczyć od razu poda mieszankę. (Zresztą często cały asortyment ma już w szpitalu tylko głupio tak wyłożyć oficjalnie). Ten czas wolę poświęcić mamie, która wiem, że zaciśnie zęby a zrobi wszystko żeby karmić piersią.
Ale największy mam problem z dotarciem do pacjentek, które nie chcą karmić, bo mama nie miała pokarmu, siostra nie miała pokarmu, więc ja też nie będę miała pokarmu. A czy mama, siostra i ja to jeden i ten sam organizm? A czy mama i siostra zrobiły coś, żeby ten pokarm mieć. Albo co zrobiły, żeby go nie mieć. Wsparcie rodziny, męża, doświadczenia własnej matki- to one kształtują laktacyjnie młodą mamę. Albo opowieści typu: nacisnęłam na pierś i poleciała woda, to jak on ma się najeść. No jak świat światem , jeszcze żadna karmiąca nie miała w piersiach wody. Z medycznego punktu widzenia raczej by tego nie przeżyła. Ale gdyby owa mama wiedziała jak pokarm wygląda, jak się zmienia, wiedziałby że wszystko jest w porządku.
Główny problem w przedwczesnym odstawianiu to po prostu niewiedza. Nieznajomość fizjologi i zachowań dziecka. Nie każdy płacz jest oznaką głodu, a miękkie piersi na dalszym etapie laktacji nie są oznaką nagłego braku pokarmu.
Karmienie piersią nie zawsze na początku wygląda jak na amerykańskich filmach. To często dużo poświęconego czasu, zmęczenia czasami frustracji. Ale to najlepsze co można dziecku zaoferować. A chyba o to w macierzyństwie chodzi.
Ale żeby poradnictwo laktacyjne w Polsce nie było refundowane… Skandal
3 comments
Krysia
8 września, 2016 at 9:47 am
Świetny tekst:) karmie juz 3,tydzień i wszędzie szukam odpowiedzi na swoje wątpliwości. Jestem mieszkanką Żor i poradnie laktacyjną mam za darmo:) i jestem z tego powodu wdzięczna wszystkim którzy o to zadbali
Bebe
30 listopada, 2016 at 11:34 am
Jestem bardzo ciekawa co by pani pomyślała o mnie na oddziale. Położne moje karmienie spisaly na straty ,same kazaly podac smoczka! A ja posłucham… Córka w ogóle nie chciała wisiec na piersi! Mleka nie było więc byl ryk przy każdym dostawianiu. Położne chciały dostawiac ale w pewnym momencie ja nie chciałam już męczyć siebie i dziecka i tak córka nie ssala dłużej niż 10 sekund. Walczylam laktatorem w dzień i w nocy az sie udalo. Karmimy się już 9msc, choć nie bez problemow, bo w 3 mż tym razem pediatra postanowila zepsuć laktacje. Także jak się chce to się da. Czasem trzeba jednak długo walczyć.
Ania
30 listopada, 2016 at 12:30 pm
Wystawiłabym Panią na środek oddziału i pokazała, że jak się chce to nie ma rzeczy niemożliwych.