Tylko 4% mam w Polsce karmi dziecko wyłącznie piersią do 6 miesiąca życia jak to zaleca Światowa Organizacja Zdrowia.[i] Nie ma co szukać czy winna jest kobieta, bo z jakiegoś powodu nie mogła, czy może system opieki, na który tak wiele już razy narzekałam. Jedno jest pewne- jeśli chcesz karmić musisz mieć do tego głowę.
Wg psychologów decyzję o podjęciu naturalnego karmienia podejmuje się już w ciąży. To na podstawie informacji zdobytych w szkole rodzenia, doświadczeń siostry, mamy, przyjaciółki obieramy cel: karmię lub nie karmię. Oczywiście, że
PLANY SWOJE- ŻYCIE SWOJE
Pamiętacie jak opowiadałam Wam, że przygotowując się do porodu bliźniaków założyłam sobie, że od razu jak będą na świecie dostanę je na brzuch a potem przez cały dzień będą tylko ssały pierś i tuliły się w kontakcie skóra do skóry? A co wyszło? Szybkie cięcie, inkubator, rozłąka. Przystawienie do piersi? Zapomnij. A dobrze wiecie, jak początki wpływają na finalny sukces.
Każda mama zakłada scenariusz jak z reklamy: kolorowo, bajecznie i bez problemów. Tylko jak to zrobić, mając na przeciwnika zmęczenie, hormony, złote rady teściowej i pediatrę, który uprzedza, że jak dziecko nie przybierze na wadze to nie wyjdziecie do domu?
Na tym etapie w ruch idzie butla
Oczywiście niepotrzebnie. Dziecko cały czas chce piersi? To niech ssie. Przecież nie chodzi mu tylko o jedzenie- to również zaspokojenie potrzeby bliskości, poczucia bezpieczeństwa. Co możesz jednak usłyszeć? Tyle ciągnie- pewnie się nie najada. Wiem, jak na takie sugestie podatna jest świeżo upieczona mama. Niby coś wiesz, a jak Ci co chwila ktoś mówi, że masz chudy pokarm to zaczynasz o tych bzdurach myśleć.
I poddajesz się. Mieszanka jednak sprawy nie załatwi. Owszem, dziecko nie będzie płakać, ale Twoja laktacja na pewno się nie rozwinie. W końcu częste i regularne przystawianie to gwarant tego, że pokarmu nie zabraknie. Część mam podając butelkę, zaczyna mieć wyrzuty sumienia- w końcu nie to zakładały. Inne martwią się czy maluch nie przyzwyczai się do smoczka. A przecież pierś ssie się zupełnie inaczej. Znowu pytania, wątpliwości, zamartwianie się.
Przedstawiam Ci dwa scenariusze
- Jesteś zmęczona, chcesz spać, ale nie możesz zasnąć bo ciągle myślisz co tu zrobić, żeby poprawić laktację, każdy coś Ci radzi- głowa pęka. Trochę karmisz, trochę dokarmiasz, trochę stymulujesz laktatorem – chaos.
- Jesteś zmęczona, bo jak przy małym dziecku nie być. Jak tylko masz chwilę to kładziesz się i zasypiasz. Trochę bardziej wypoczęta myślisz o laktacji, ale spokojnie zastanawiasz się jak rozwiązać problemy. Masz plan: karmienie, dokarmianie, stymulacja. Z każdą chwilą pokarmu jest coraz więcej, widzisz efekty.
I teraz odpowiedz sobie, który scenariusz jest częstszy, a który byś chciała przerobić?
Jako położna i doradca laktacyjny zdaję sobie sprawę, jak pokarm naturalny wpływa na zdrowie dziecka i mamy. Zwłaszcza, że moje dzieci urodziły się za wcześnie tym bardziej zależało mi na szybkim uzyskaniu duuuużych ilości mleka. Wszak do wykarmienia dwójka. Stres w szpitalu, ból po cięciu cesarskim, leki- nic nie sprzyjało, żeby pokarm leciał jak z kranu.
Potrzebowałam spokoju. Wyciszenia. Zresetowania się.
Jak to zrobić? Leki wyciszające? To nie dla mnie- nie jestem zwolenniczką farmakologii. Zioła? To co innego. Źle dobrane- mogą nieźle namieszać, ale odpowiednio skomponowane – bardzo pomóc. Przygotowując wyprawkę do szpitala oprócz laktatora, lanoliny i innych gadżetów do karmienia spakowałam też Prolaktan od Prenalenu. Napój w saszetkach bogaty w witaminy i ziołami wspomagające laktację. Rutwica lekarska, liście pokrzywy- położne, doradcy laktacyjni wiedzą, że to podstawa. Tu dodatkowo jest ekstra dawka L-tryptofanu, czyli składnika, którego najwięcej jest w nasionach dyni, a który działa w kierunku wyciszenia i poprawy nastroju. No bo kiedy łatwiej Ci się zmierzyć z trudnościami? Jak jesteś zdenerwowana czy jak się wyciszysz? Możesz wrócić do dwóch scenariuszy które przedstawiłam Ci przed chwilą. Raczej nie testuję na sobie nowych produktów, tu jednak znałam Prenalen już w ciąży jak przy przeziębieniu czy bólu gardła stosowałam ich syropy i pastylki. Dobrze, że jest ktoś kto zajmuje się zdrowiem kobiet w ciąży, a nie z góry na ulotce pisze- zakazane.
Spokój i opanowanie było moim podestem do tego żeby mimo dzieci w inkubatorze i pod specjalistyczną aparaturą do oddychania, podejść do wszystkiego bez nerwów. Wyciszona stymulowałam laktację, a gdy już mogłam Stasia i Czarka przystawić do piersi wiedziałam, że będą mieli wystarczającą ilość pokarmu. Słód jęczmienny też jest w składzie złotego napoju- a to on sprawia, że dziecko chętniej ssie.
Chłopaki mają już trzy miesiące i są tylko na piersi.
Nie osiągnęłabym tego, gdyby nie ciężka praca na początku i opanowanie. Codziennie w szpitalu widzę zestresowane świeżo upieczone mamy. A przecież te pierwsze dni są tak ważne w życiu rodziców i noworodka, że szkoda tracić czas na nerwy. Oprócz pakowania do szpitalnej torby pięknych kocyków i kolorowych ubranek pomyśl o tym, żeby zapewnić sobie spokojną głowę. To od niej zaczyna się laktacja i od niej zależy jak poradzisz sobie w kryzysie. To jak, który scenariusz wybierasz?
——————————————————————————————————————————————————————–
5 comments
Weronika
4 marca, 2018 at 6:37 am
Dużo zależy od otoczenia. Ja zakazalam odwiedzin w szpitalu. Tak naprawdę był przy mnie tylko mąż i pewnie gdyby nie on i złote położne na jakie trafiłam wraz z neonatologiem skończyło by się na mm. Moje bliźniaki były kp do 18 miesiąca. Dzięki technikom pokazanym w szpitalu mogłam karmić jednocześnie obie. Początki nie były łatwe – przedwczesny poród, inkubator, problemy ze spadkiem wagi, jeśli już udało się coś odciągnąć to początkowo dziewczyny zwracały, kontrola wagi po każdym karmieniu , karmienie strzykawką. Gdy zaczely przyswajać mój pokarm to musieliśmy dawać im wzmacniacz pokarmu by waga się ruszyła. Pierwszy miesiąc był ciężki, a później gdy okazało się że całkiem ładnie przybierają na wadze było już z górki.
Ania
5 marca, 2018 at 1:22 pm
Suuper, gratuluję wytrwałości bo wiem co znaczy karmić bliźniaki i jakie początki są trudne. Brawo!
LuizkaH
2 września, 2018 at 1:30 am
Pierwsze dni po porodzie to tylko o karmieniu, laktacji i czy nie zagłodzę dziecka myślałam. Mąż miał tego dość, bo strasznie się nakręcałam i stresowałam, zamiast choćby spróbować cieszyć się chwilami z Córką. Kupił mi lactosan mama na wzmocnienie laktacji i sam zrobił pierwszą porcję, bo już zaczynałam marudzić. Smakowało, więc uznałam, że będę pić przez kilka dni – pomogło, bardzo, mleka było dużo więcej i nareszcie się odprężyłam. Już wiedziałam, że dam radę wykarmić dziecko i zaczęłam doceniać chwile spędzane z nią, a problemy nagle stały się mniejsze.
mirena
25 listopada, 2019 at 3:23 pm
w 100% się z tym zgadzam. podstawa to głowa. jak ona będzie się zadręczać to nic nie ruszy. mi natomiast bardzo pomogła na problemy z laktacją rozmowa z moją przyjaciółką, która miała bardzo podobne do mnie problemy. oczywiście standard, czyli brak odpowiedniej ilości pokarmu i do tego płaczące głodne dziecko… straszne. na szczęście pomogło mi to co poleciła mi przyjaciółka, czyli lactosan mama. zaczęłam się nim wspomagać i poczułam różnicę. moje piersi jakby się odkorkowały. wreszcie poczułam, że mogę normalnie i do syta nakarmić moje dziecko. jest to wspaniałe uczucie. poczułam się wtedy jak prawdziwa matka.
Ania
25 listopada, 2023 at 4:28 pm
A czy macie doświadczenie z opcją masowania w laktatorze? Znalazłam model z Truelife, który ma taką funkcję. Trudno odszukać cos na temat skutecznosci tej funkcji 🙁 Czy to ma rację zadziałać?