Proszę czekać, ładuję...

 

BrakCzekając na ciążę...#witamywmacierzynstwie - Położna Mamą

1 marca, 2020by Ania0

Dziecko to było moje największe pragnienie. Moje i mojego męża. Zaraz po ślubie zaczęliśmy starania. Wszystkie moje siostry od razu zachodziły w ciążę, więc i ja w dniu spodziewanej miesiączki miałam już test w ręku aby w specjalnie wymyślonej przeze mnie oprawie pokazać mężowi, że już za chwilę, już za moment nasze życie będzie jeszcze bardziej kolorowe. Nie zdążyłam wyciągnąć testu z pudełka, jak dostałam okres. Jeszcze wtedy nie wierząc, że mogło się nie udać, pomyślałam że być może to jakieś plamienie – dużo kobiet w internecie pisało, że na początku się to zdarza. Mimo wszystko test zrobiłam. Jedna kreska. Niemożliwe….

Moje rozczarowanie było ogromne, chociaż mąż cały czas wspierał mnie podając różne przykłady kolegów z pracy, którzy starali się całymi latami. Jakimi latami – myślałam – za miesiąc nie ma bata- na pewno się uda.

Dokładnie miałam wyliczone dni płodne i zakazałam mężowi w tym czasie wracać później do domu czy się przepracowywać. Sama zresztą też zrezygnowałam z nadgodzin- aby mojemu organizmowi nie dać żadnego powodu do niezajścia w ciążę. Patrzyłam na zapakowany test odliczając dni, kiedy jego użycie będzie miarodajnie pokazywało ciążę. Z drżeniem rąk w końcu nadeszła ta chwila. Znowu jedna kreska….

Płakałam cały dzień, myśląc co ze mną jest nie tak… I tak było przez kolejne miesiące. Seks stał się czynnością mechaniczną, która nie miała dać mi żadnej przyjemności a jedynie pozyskać nasienie. Odliczanie do dni spodziewanej miesiączki, myślenie tylko o tym by nie zobaczyć znów jednej kreski.

Mąż prosił bym wyluzowała, bym nabrała spontaniczności, nie patrzyła na kalendarzyk. Ja jednak byłam tak zafiksowana na ciąże, że zaczęłam uważać iż jego uwagi może oznaczają, że on wcale nie chce mieć dziecka, że jemu nie zależy. Z tego też powodu coraz częściej zaczynaliśmy się kłócić, rozmowy kończyły się trzaskaniem drzwiami.

W międzyczasie zrobiłam sobie wszystkie możliwe badania, które miałby pokazać gdzie jest problem. Wszystko wyszło ok. Lekarz zasugerował by badaniom poddać i męża. Był to kolejny powód do awantury. Po pierwsze, że całą diagnostykę zrobiłam za jego plecami, że gdzie zaufanie, gdzie szczerość , a po drugie stwierdził, że zamiast chodzić po ginekologach lepiej było skorzystać z wizyty u psychologa.

Płakałam w poduszkę, twierdząc, że tylko ja chcę mieć dziecko, że jemu nie zależy. Przez chwilę nawet zaczęłam podejrzewać go o zdradę. Nie rozumiałam, że nie chce uprawiać ze mną seksu, bo też czuł to jako obowiązek w określonym dniu o określonej godzinie.

Zapisałam się chyba na wszystkie fora i grupy na fb dla osób, które starały się o dziecko. Słowo niepłodność, przewijało się bardzo często- ja jednak uważałam, że jestem poza tym. Wszędzie jednak pojawiały się wątki ,,odpuść”, ,,wrzuć na luz”, ,,daj się ponieść spontaniczności”. Te hasła mnie denerwowały. Jako można myśleć o spontaniczności?! Przecież dziecko to nie jest spontaniczność- to odpowiedzialność.

W międzyczasie były święta Bożego Narodzenia. Nie obyło się oczywiście od pytań- noooo to kiedy będziemy mieli wnuka? Kiedy się postaracie? – Uśmiechałam się tylko, że chcemy nacieszyć się sobą, ale w głębi duszy myślałam, że moje serce rozpadnie się na milion kawałków. Mój stan psychiczny był okropny. Do tego stopnia, że nie nawidziłam każdej kobiety, która przechodziła obok mnie z wózkiem.

Dwa lata dzień w dzień myślałam o zajściu w ciążę, obwiniałam się że się nie udaje, posądzałam męża, że mu nie zależy. W końcu zostałam zwolniona z pracy bo zaczęłam zawalać terminy, projekty, brakowało mi pomysłów.

Mąż wykupił wycieczkę do Tunezji. Last Minute. Za trzy dni wylot. Oczywiście nie obyło się bez awantury, że nie mam pracy, za co będziemy teraz żyć a on pieniądze wydaje na jakieś all inclusive. Nie poddał się, był to tak szalony czas pakowania – połowy rzeczy nawet nie wzięłam, że w końcu zgodziłam się na wyjazd.

Słoneczna pogoda, długie ciepłe wieczory, długie spacery, wino na plaży. Znów poczułam się jak za czasów przed staraniem się o dziecko. Znów mąż stał się dla mnie mężczyzną, miłością życia a nie maszynką od plemników. Odcięłam myślenie kompletnie. Nie interesowało mnie za co będziemy żyć, gdzie teraz znajdę pracę. Cieszyłam się chwilą. Seks w końcu był seksem, z uczuciem, z pożądaniem, z ekscytacją.

Ten tydzień minął bardzo szybko. Bałam się powrotu do rzeczywistości, jednak od razu po powrocie umówiłam się na spotkanie do konkurencyjnej firmy. O dziwo przeszłam wszystkie etapy rekrutacji i po dwóch tygodniach siedziałam już za nowym biurkiem. Nie zdążyłam jednak wszystkiego rozpakować bo ….okazało się, że jestem w ciąży. Mało tego, dowiedziałam się o tym fakcie w 6 tygodniu, czyli sporo po terminie spodziewanej miesiączki. Obowiązki w nowej pracy tak mnie zajęły, że zupełnie nie skupiałam się kiedy ma wystąpić. Ba nawet nie miałam żadnego testu w domu. Dopiero poranne mdłości przypomniały mi o fakcie, że to jednak może być to.

Nasza Lenka ma teraz dwa lata. Czas starania się o nią był straszny, okraszony poczuciem winy, bezsilności, złości, obrazy na cały świat. Nie wiem jakim cudem mój mąż mnie nie zostawił bo bardzo na to zasługiwałam. Miałam z tyłu głowy invitro, inseminacje i inne techniki zapłodnienia. Udało się naturalnie. Ale teraz już wiem, że to nie jajniki czy plemniki w 100% odpowiadają za ciążę. Wiem, że duży wpływ ma również głowa. To co siedzi w naszej psychice jest czasami kluczowe. Ale samemu trzeba do tego dojść i znaleźć moment kiedy trzeba odpuścić. Chociaż na chwilę.

Nie wiem jak to będzie chcąc mieć drugie dziecko, pewnie za chwilę. Wiem jedno – nic nie będziemy planować. Co ma być to będzie


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.

Ania

Dodaj odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Blog Połoznamama.pl

To miejsce dla wszystkich rodziców, tych obecnych jak i przyszłych. Znajdziesz tu informację dotyczące zarówno samej ciąży, jak i porodu oraz macierzyństwa. Można powiedzieć, że to blog parentigowy, ale ponieważ poruszam wiele tematów tabu więc nie do końca taki zwykły blog parentigowy 😉

Szkoła rodzenia Połóżna z Mamą

To moja stacjonarna szkoła rodzenia znajdująca się w Kwidzynie. Od jakiegoś czasu jestem również położną środowiskową więc jeśli jesteś z Kwidzyna lub okolic koniecznie zajrzyj do zakładki Szkoła Rodzenia.

Facebook

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.