Proszę czekać, ładuję...

 

WszystkieWcześniaki- Jeden z krótkim wędzidełkiem, drugi karmiony sondą do żołądka- czyli jak mimo przeciwności karmię piersią - Położna Mamą

10 listopada, 2017by Ania0

Doszłam do wniosku, że pisanie pt. ,,tak rób, a tak nie”, ,,najpierw to, potem tamto” jest po prostu nie praktyczne. Dziś opowiem Wam moją historię jak osiągnęłam sukces laktacyjny i karmię bliźniaki tylko piersią. Oczywiście, że jestem położną i doradcą laktacyjnym i moja wiedza na pewno mi pomogła. Nie jest to jednak wiedza tajemna i może jak przeczytasz co zrobiłam, kiedyś to wykorzystasz niczym fachowy personel medyczny.

Zaczął się poród. W nocy złapały mnie  skurcze, nie pomagał prysznic, no-spa. Decyzja jedziemy. Do pokonania 100 km, bo chciałam trafić do szpitala III stopnia, gdzie wiem, że jest doświadczony personel i masa sprzętu. Pierwszy stres czy zdążę dojechać. W końcu rodzę po raz drugi. Na miejscu- okazało się, że jest spore rozwarcie- jeden z bliźniaków źle ułożony. Decyzja- cięcie cesarskie. Szybkie wydobycie maluchów. Krzyczą, mają ładny kolor skóry -9 pkt. super. Po pół godzinie przychodzi pediatra i mówi, że u dzieci zaczynają się problemy adaptacyjne- jeden dostaje już tlen, są po rentgenie, włączono antybiotyki. Nie taki był mój plan. Miałam urodzić o czasie, dostać je od razu do kontaktu skóra do skóry i szybkiego przystawienia do piersi, a po trzech dniach mieliśmy wyjść do domu.

Mój scenariusz był zupełnie inny.

Stres, obawa, strach. I jeszcze ta świadomość, że leżą na oddziale noworodkowym same- beze mnie, która unieruchomiona jak kłoda może tylko ruszać rękami.
Nie było się co mazać. Musiałam zrobić cokolwiek co na tamten moment mogłam zrobić. Siara. Siara- czyli pierwsze mleko- pełne przeciwciał, białek, tłuszczów i tysiąca innych składników. Poprosiłam o strzykawkę 2 ml i zaczęłam na leżąco odciągać ręcznie pokarm. Nie laktatorem bo te parę drogocennych kropel rozmyło by się po jego ściankach i dla maluchów nie miałabym nic. W tym momencie 2 ml mleka to bardzo dużo. Za trzy godziny powtórka. Panie położne niczym kurier dhl transportowały życiodajny płyn do inkubatora.
2 ml a ja miałam poczucie jakbym co najmniej przeprowadziła udaną operację na otwartym sercu. Moje poczucie bezsilności powoli zaczęło znikać.
Gdy tylko odzyskałam czucie w nogach pobiegłam do chłopaków. Miałam gdzieś ból rany pooperacyjnej, czy to że ciężko było się wyprostować. Nie to było teraz najważniejsze. Zobaczyłam pierwszego syna. A raczej inkubator, maskę z tlenem i tysiąc kabli. Jego buźce ciężko było się przypatrywać- całość zasłaniał sprzęt wspomagający oddychanie. I może taki widok nie był mi obcy to jednak bardzo mnie poruszył.
Szybko wróciłam na salę odciągnąć kolejną dawkę siary. Tym razem 2 krople przez godzinę. Porażka? Nie- bo wiedziałam, że tak może być. Nie zestresowałam się tym. Nastawiłam zegarek za kolejne trzy godziny i proces powtórzyłam. Ze skutkiem równie mało zadawalającym.   I tak było przez cały dzień. Mało tego, położne z noworodków przed każdym karmieniem czekały cierpliwie, aż wyprodukuje cokolwiek, zanim podadzą mieszankę, jednak moje pół mililitra za bardzo nie wystarczało.  Mały karmiony był sondą do żołądka, i nawet te pare kropel miał podawane przez rurkę, dopiero potem mieszanka. To też działało na moją psychikę, że żadna ciężko pozyskana kropla się nie marnuje.
W międzyczasie w ruch poszedł laktator. Metoda stymulacji 7-5-3 została wdrożona. Wiedziałam też, że na tym etapie ta metoda nie ma dać butli mleka a jedynie, albo aż, sygnał dla piersi do rozpoczęcie produkcji. Nawet nie patrzyłam czy coś leci czy nie.
Trzeciego dnia biały płyn dobił do kreski 10 ml. Radość nieziemska. Swoją drogą w laktatorze wyglądało to na niewielką ilość. Po przelaniu do pojemnika na pokarm, zajmowało pół jego objętości. Coś na zasadzie szklanka do połowy pusta i do połowy pełna. Od tej pory nie patrzyłam na ilość mililitrów w laktatorze tylko dopiero po przelaniu do owego pojemnika. Działania psychiczne są bardzo istotne w laktacji.
pojemnikbutla

Przyszedł też moment, że mogłam zacząć przystawiać do piersi drugiego malucha.

Pozycja, odpowiednie podanie brodawki i nagleee. Ból przygryzanego sutka, ssanie bez odgłosu połykania. Wszystko nieefektywne i nieksiążkowe. Zaglądam w buźkę a tam- krótkie wędzidełko. Problem o tyle istotny, że maluch nie jest w stanie tak uchwycić piersi, aby wyciągnąć z niej tyle pokarmu ile potrzebuje. Mały się namęczył, sutek wyglądał jak po przejechaniu walcem. Trzeba dokarmić butelką. Świetnie…
Telefony do znajomych logopedów, instrukcje jak podmasować wędzidełko, żeby je trochę uelastycznić, cały czas poprawianie sposobu łapania piersi i po kilkunastu karmieniach okazało się, że Staś się najadł! Ważne też było to, że miałam go do czego przystawić. Wcześniejsze odciąganie, stymulowanie w końcu pokazało swoje efekty.
Dziecko karmione sondą, też do piersi przychylne nie jest. Wszystko co wkłada mu się do buzi, kojarzy nieprzyjemnie. I co jednego mam karmić piersią a drugiego z butelki mlekiem odciąganym? Toć nie wyrobię.
I zaczęły się próby przystawiania, poprawiania, korygowania. Po jakimś czasie mały załapał, choć też na początku wymagał dokarmiania. Wychodziliśmy do domu w 7 dobie i tylko na piersi.
Wg wszystkich książek stres, poród przedwczesny, cięcie cesarskie, bliźniaki, brak kontaktu skóra do skóry, niedoczynność tarczycy powinny opóźnić laktację – patrząc na moją listę chyba o miesiąc. Najważniejsze było samozaparcie, dążenie do celu, ale przede wszystkim ciężka praca. Nienawidzę odciągać. Gnieść tych cycków żeby zyskać dwie krople. Ale nie jest ważne co lubię a co nie, a jaki efekt chcę uzyskać. Ti u teraz. A nie jak instruuję pacjentki co mają robić i słyszę: ,,dobrze siostro, ale zacznę jutro bo dziś już jestem zmęczona”.
Jeśli Tobie się nie udało, nie miej do siebie żalu. Może dostałaś za mało wsparcia, pomocy, nie byłaś do karmienia piersią przekonana. Ważne, że próbowałaś – to już dużo
Manual breast pump, mothers breast milk is the most healthy food for newborn baby. Happy mother with infant at background at the kitchen
 


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.

Ania

Dodaj odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Odwiedź mnie w mediach społecznościowych:

Blog Połoznamama.pl

To miejsce dla wszystkich rodziców, tych obecnych jak i przyszłych. Znajdziesz tu informację dotyczące zarówno samej ciąży, jak i porodu oraz macierzyństwa. Można powiedzieć, że to blog parentigowy, ale ponieważ poruszam wiele tematów tabu więc nie do końca taki zwykły blog parentigowy 😉

Szkoła rodzenia Połóżna z Mamą

To moja stacjonarna szkoła rodzenia znajdująca się w Kwidzynie. Od jakiegoś czasu jestem również położną środowiskową więc jeśli jesteś z Kwidzyna lub okolic koniecznie zajrzyj do zakładki Szkoła Rodzenia.

Facebook

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl

© 2022 Położna mamą. Projekt i wykonanie: www.winternecie.pl


Proszę Cię o przeczytanie tej informacji zanim klikniesz „Akceptuję” lub zamkniesz to okno. Pragnę poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Proszę Cię o zapoznanie się z Polityką Prywatności naszej firmy. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce Prywatności.